XVII niedziela zwykła - ewangelia 

+48 67 254 71 81

Jezus przyszedł, abyśmy mieli życie i to w obfitości. On swoją mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy. Nasz Bóg, Ojciec wszystkich, działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Wszystko, co żyje, niech chwali Pana, bo jest Dobry, a miłosierdzie Jego trwa na wieki!

MAREK RISTAU

Ewangelia na XVII niedzielę zwykłą
J 6, 1-15

Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. Szedł za Nim wielki tłum, bo oglądano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: "Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?" A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić. Odpowiedział Mu Filip: "Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać". Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: "Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?" Jezus zaś rzekł: "Każcie ludziom usiąść". A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: "Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło". Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, pozostałymi po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: "Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat". Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Komentarz do pierwszego czytania

W omawianym fragmencie Drugiej Księgi Królewskiej pewien mąż przynosi Elizeuszowi w darze nie byle jaki chleb, ale chleb z pierwocin. W naszym ”polskim chrześcijaństwie” niewiele jest takich momentów, w których akcentuje się doniosłe znaczenie tego, co pierwsze na drodze rozwijania w sobie życia duchowego. Kiedy w Kościele słyszymy o ofiarności, to (posługując się terminologią starotestamentalną) mamy na myśli przeważnie okazjonalne dary albo oddawanie dziesięciny, stąd dzisiejsze pierwsze czytanie możemy potraktować jako zachętę do głębszego zrozumienia i osobistego praktykowania składania ofiar z pierwocin.
Treść omawianej lekcji mszalnej moglibyśmy streścić innym fragmentem ze Starego Testamentu. W Księdze Przysłów czytamy: Czcij Pana [ofiarą] z twego mienia i pierwocinami całego dochodu, a twoje spichrze napełnią się zbożem i tłocznie przeleją się moszczem (Prz 3, 9n). Oryginalne brzmienie słowa pierwociny z powyższego fragmentu to reshith i pojawia się ono chociażby w kontekście stworzenia świata w pierwszym zdaniu Księgi Rodzaju. W sensie duchowym możemy więc uznać, że ofiara z pierwocin jest doskonałym naśladowaniem Boga w Jego stwórczym akcie, który polega na powoływaniu i utrzymywaniu tego, co się powołało do życia. Może nas to prowadzić do wniosku, że nie ma lepszego zabezpieczenia naszych inwestycji, planów, marzeń, dochodów i osiągnięć niż oddanie ich pierwszych owoców w ręce samego Boga. Wiąże się to oczywiście z ryzykiem utraty wszystkiego, co do tej pory wypracowaliśmy (jak w przypadku Abrahama), jednak dopiero w takich warunkach nasza wiara może się w pełni rozwinąć i przynieść plony daleko wykraczające poza nasze indywidualne potrzeby: Nasycą się i pozostawią resztki.

Komentarz do psalmu

W Talmudzie czytamy, że kto powtarza [Psalm 145] trzy razy na dzień, może być pewny, iż należy do synów przyszłego świata. Czy cytowana obietnica dotyczy także nas, chrześcijan? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, warto zauważyć, że pojęcie Królestwa (hbr. malkut) pojawia się w całym Psalmie 145 aż cztery razy i to właśnie ono skupia w sobie pełne znaczenie tego, co nazwać możemy przyszłym światem. Psalmista wysławia Królestwo, którego rychłego nastania oczekuje. Wierzy w jego urzeczywistnienie, ponieważ zna chwałę, potęgę, sprawiedliwość i łaskawość JHWH. Stąd też każdy, kto otwiera swoje oczy i serce na działanie Boga w świecie, może być pewien swojej przynależności do synów przyszłego świata. W tym sensie nadzieja chrześcijanina na chwalebną przyszłość jest o tyle pełniejsza, o ile Bóg zapragnął przemówić do niego przez swojego Syna, w którego ten uwierzył: Przybliżyło się do was Królestwo Boże (Łk 10, 9).

Komentarz do drugiego czytania

Dzisiejsze pierwsze czytanie oraz psalm zdają się zachęcać nas do wiary w doświadczenie obfitowania zarówno w doczesności jak i w wieczności. Uzasadnienia tej nadziei dostarcza nam w Liście do Efezjan św. Paweł: Jedno jest Ciało i jeden Duch. Idea jedności, która zagwarantować ma wspomniany dostatek i której wykład daje nam Apostoł, przekracza zdecydowanie sposób jej pojmowania jemu współczesnych. Żydzi, myśląc o jedności, odwoływali się do zjednoczenia plemion Izraela przed Panem, natomiast Grecy wierzyli, że całym stworzeniem rządzi jakaś jedna zasada filozoficzna i to właśnie w odniesieniu do niej upatrywali oni jedności i porządku społecznego. Tymczasem św. Paweł mówi o jedności jako uczestnictwie w Boskiej Naturze. Potwierdza to chociażby jego przemówienie na Areopagu, w którym zwraca się do Ateńczyków: […] w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Nie ma wątpliwości, że wspomniana jedność – w myśl nauczania św. Pawła – możliwa jest tylko wtedy, kiedy postępujemy w sposób godny powołania, do jakiego zostaliśmy wezwani. Rozważanie to podprowadza nas do jeszcze jednego, znacznie istotniejszego wniosku: doświadczenia obfitowania nie zagwarantuje nam machinalne życie w powołaniu, jakie przeznaczył nam Pan. Na pełnię Bożych darów może nas zatem otworzyć jedynie jego świadome strzeżenie i rozwijanie.

Komentarz do Ewangelii

W okolicy Święta Paschy w okupowanym przez Rzymian Izraelu na nowo odżywały nastroje nacjonalistyczne i mesjańskie. Komentatorzy tego fragmentu Ewangelii wykazują, że to najprawdopodobniej z tego powodu tak wielki tłum (mowa jest o pięciu tysiącach mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci) zgromadził się w wokół Jezusa. Wielu Żydów wierzyło, że Jezus z Nazaretu jest nowym Mojżeszem – prawodawcą i królem, który przywróci im niepodległość. Chrystus świadom oczekiwań skupionych wokół Niego ludzi nie odrzuca ich, ale postanawia nakarmić. Wielu z nas może doświadczać dziś podobnej sytuacji w Kościele, który nierzadko nie jest wspólnotą myślącą w Boży sposób; który obejmuje ludzi bardzo różnych, często niedających się ze sobą pogodzić poglądów. Każdy z nas przychodzi do Jezusa z innym obrazem Kościoła, z innym obrazem Jego samego, a On nas karmi. Rozmnożenie chleba jest typem Eucharystii i to właśnie od niej powinniśmy rozpoczynać nasze myślenie o jedności w Kościele. Wymownym w tym kontekście staje się fakt, że Jezus korzysta z chlebów i ryb dostarczonych przez prostego chłopca, rezygnując z zakupu pożywienia za zgromadzone przez Apostołów pieniądze. On bezpośrednio swoim uczniom, ale także i nam stara się ukazać, że prawdziwa jedność nie pochodzi z kosztownych przedsięwzięć i wzniosłych deklaracji, ale skromnych wyrzeczeń ponoszonych przez najmniejszych, które z wiarą oddawane są w ręce Boga. Jedynie takie ofiary mogą zaspokoić doraźny głód i stać się pokarmem trwalszym od pustynnej manny.

Komentarze zostały przygotowane przez Piotra Lipica, kleryka IV roku WMSD w Warszawie

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego