XXII niedziela zwykła - ewangelia 

+48 67 254 71 81

Łaska jest cenniejsza od życia. Łaska zbawienia przyszła przez Jezusa Chrystusa. Kto wierzy w Niego, ma życie wieczne, bo dzięki tej wierze, zbawiona jest dusza jego. Czymże jest wszystko, co jest na świecie, w porównaniu z wiecznym zbawieniem w Chrystusie Jezusie? Cóż bowiem pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej wieczną szkodę poniósł? Kto kocha świat, nie ma w nim miłości Ojca i Jego Chrystusa.

MAREK RISTAU

XXII niedziela zwykła - ewangelia
Mt 16, 21 - 27

Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku". Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: "Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania".

Komentarz do pierwszego czytania

Cierpienie w imię Miłości.
Prorok Jeremiasz jest chyba jednym z najlepszych biblijnych nauczycieli miłości, która ze współczesnej perspektywy może wydawać się niesłusznie toksyczną – z perspektywy Bożej natomiast, naznaczona była mistycyzmem i nie można jej pokonać. Płonący w Jeremiaszu ogień trawił go tak silnie, że pomimo chęci ucieczki i zapomnienia, nigdy nie zdołał on go w sobie ugasić. Prorok zwracał się do Boga słowami zakochanego, mówiąc o uwiedzeniu, ujarzmieniu i przezwyciężeniu. Dlaczego zatem wojował ze swą miłością i targającymi nim uczuciami? Bo wiedział, że jego los jest losem męczennika. W obliczu wielkiej narodowej tragedii, którą była niewola babilońska i destrukcja Jerozolimy w 586 r. przed Chr. nie miał on dla swoich ziomków żadnych słów pocieszenia – z jego ust wydobywały się jedynie frazy pełne trwogi. Dlatego żył ze świadomością społecznej nienawiści, był wyszydzany, więziony i w końcu skazany na opuszczenie swojej ziemi i ucieczkę do Egiptu. Wyryte w jego sercu Imię Boga stało się źródłem ludzkiego cierpienia, z jednej strony, z drugiej jednak – nadludzką wręcz rozkoszą płynącą z niepokonanej Miłości na wieki.

Komentarz do psalmu

Lament nadziei.
W wersji liturgicznej Ps 63 może wydawać się jedynie pieśnią pełną tęsknoty i zachwytu. Tymczasem okoliczności, na które wskazuje w. 63,1 przywołują jednoznacznie fatalne położenie psalmisty utożsamianego z Dawidem, który krył się na Pustyni Judzkiej przed oprawcami. Podobnie do Jeremiasza, podmiot liryczny wypowiada słowa pełne zachwytu przemieszanego jednak z tęsknotą. Tęskni za świątynią (w czasach Dawida jeszcze nieistniejącą, więc trudno jednoznacznie przypisywać mu autorstwo psalmu), która jest widocznym znakiem Bożej potęgi. Oddalenie nie umniejsza jednak jego zachwytu podsycanego miłością – pomimo prześladowań.

Komentarz do drugiego czytania

Miłosna przemiana umysłu.
Bezsprzecznie rola, jaką umysł odgrywa w życiu chrześcijańskim, jest dla Pawła z Tarsu ogromnie ważna. W niezwykle treściwych dwóch wersach Listu do Rzymian apostoł zawarł całe mnóstwo zdroworozsądkowych treści. Pierwszy z nich słusznie wydaje się zakorzeniony w systemie ofiarniczym, ale rozumianym w odmiennych kategoriach niż żydowski. Kluczem tu jest nie tyle sama ofiara, ile sposób jej składania, który określony został przymiotnikiem logikos – rozumny, logiczny, przemyślany, czyli, na miarę odgrywanej we wspólnocie roli i możliwości. Co ciekawe, jest to jedyne miejsce, w którym autor posłużył się tym słowem. W drugim z wersów mówi się wprost o metamorfozie, czyli przemianie umysłu na taki, który nieustannie rozeznaje, co jest Boże, a co światowe. Logika zatem, o której mowa wcześniej, jest o tyle słuszna, o ile osadzona jest na Bogu.

Komentarz do Ewangelii

Niepojęta droga.
Niejeden znajdując się w sytuacji uczniów Jezusa, którą relacjonuje Mateusz, poczułoby się zagubiony. Na galilejskim etapie ich wspólnej wędrówki i formacji apostołów dzieje się tak wiele: pod Cezareą Filipową Jezus zapowiada Piotrowi, że stanie się opoką Kościoła (czymże on miałby być?), by zaraz potem wskazać mu jego miejsce, gdy sprzeciwia się on wizji cierpienia ukochanego Mesjasza; niewiele później ukazuje się uczniom w swojej Boskiej nieskazitelności – przemieniony na wysokiej górze, w towarzystwie Mojżesza i Eliasza. W to wszystko, w drogę pełną cudów i znaków, rozmów i nauk, wpisują się gorzkie słowa Jezusa o losie jego najbliższych towarzyszy. Nie będzie on związany z przywilejami, wygodami i ogólnoludzkim podziwem, ale z przeciwnościami, stawianiem czoła temu, co On sam nazywa krzyżem, choć apostołowie o krzyżu nic jeszcze nie wiedzieli. Jak musiały one pobrzmiewać w ich uszach? Niezwykle gorsząco – przecież ukrzyżowanie było karą przeznaczoną dla najgorszej maści złoczyńców i to szafowaną wyłącznie przez Rzymian. Dlaczego więc mają się zmagać z takim losem? Czyżby mieli wziąć udział w nieudanym przewrocie politycznym? Jeszcze nie wiedzą, choć Jezus daje im jasno do zrozumienia, że ich nagroda wykracza poza ten świat, a nawet daje wgląd w tę rzeczywistość na górze Tabor. Czyż nie często czujemy się równie skonfundowani, gdy medytujemy gorzko-słodkie słowa Ewangelii?

Komentarze zostały przygotowane przez dr hab. Annę Rambiert - Kwaśniewską

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego