VIII niedziela zwykła - ewangelia 

+48 67 254 71 81

Zbawieni otrzymają nowe ciała w dniu zmartwychwstania na życie wieczne. Będziemy podobni do Chrystusa pod każdym względem, bo już teraz jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. On żyje i my żyć będziemy, bowiem śmierci już więcej nie będzie. Kto wierzy w Niego. nie umrze na wieki, ale ze śmierci przeszedł do życia. Nasza praca dla Pana ma wieczny sens i znaczenie, a nagroda będzie niezniszczalna.

MAREK RISTAU

Ewangelia na VIII niedzielę zwykłą
Łk 6, 39-45

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: "Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta".

Komentarz do pierwszego czytania

Dzisiejsze pierwsze czytanie mówi o tym, jak można poznać serce człowieka. Otóż „sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź” (Syr 27,5). Przypominamy sobie słowa Jezusa zapisane w Ewangelii: „Co wychodzi z człowieka, czyni go nieczystym” (Mk 7,20). Wszelkie dobre, jak i złe rzeczy pochodzą z serca człowieka. Słowa również. W innym miejscu Ewangelii czytamy: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta” (Łk 6,45). Warto się przyjrzeć, a raczej posłuchać, co mówimy w kontekście nauki Jezusa. Jakże musimy zabiegać o to, szczególnie w dzisiejszych czasach, by nie zatracić wrażliwości na wypowiadane słowa. Oczywiście przede wszystkim na wypowiadane przez siebie. Może niekiedy trzeba ponownie odzyskać tę wrażliwość na słowo, co wiąże się z nawracaniem się, przemianą serca. Nasza mowa odzwierciedla to, kim jesteśmy. Przysłuchując się naszej mowie i zastanawiając się nad nią, możemy odczytać, co dzieje się w głębi naszego serca. To tak jakby po nitce do kłębka dochodzić do tego, co tak naprawdę nami kieruje – jakie pragnienia, jakie zranienia, jakie mamy motywy działania. Wypowiadane z emocją słowa pokazują, jakie uczucia nami kierują: przykre czy też przyjemne. Co za nimi się kryje, możemy poznać, poddając je refleksji, najlepiej podczas codziennego rachunku sumienia otoczonego modlitwą. Już Arystoteles odkrył, że uczucia są przednią strażą poznania. Objawiamy siebie w słowach. Jesteśmy też odpowiedzialni za to, co mówimy. Ile zła ludzie ludziom wyrządzają przez obmowę, plotki czy oszczerstwa. Czasem mówi się, że można zabić słowem i w rzeczywistości okazuje się to niejednokrotnie prawdą. Mistrz życia duchowego św. Filip Neriusz zwrócił uwagę na znaczenie tego, co mówimy, zadając kobiecie zajmującej się plotkarstwem pokutę, by oskubała kurę i jej pióra rzuciła podczas spaceru za miastem. Potem kazał jej te pióra pozbierać, co okazało się niemożliwe, bo rozwiał je wiatr. Nauka z tego była taka, że bardzo trudno naprawić zło, które uczyniło się innym przez wypowiadane słowa. Tylko Bóg może nas napełnić swoją miłością i mądrością, kiedy w pokorze, w świadomości naszej małości i małoduszności staniemy przed Nim. Wtedy jesteśmy zdolni dawać innym poprzez nasze słowa dobro i miłosierdzie, bo nasze usta stają się Jego ustami.

Komentarz do psalmu

Nasza miłość do Boga wyraża się, chyba najlepiej, we wdzięczności. Bo cóż możemy Bogu dać, czego by nie posiadał? On jest źródłem wszystkiego, co mamy, począwszy od naszego istnienia. Wdzięczność rodzi się z głębi serca, które umie dostrzegać Boże łaski – dary codzienne.
Boża miłość, opieka i wierność (nie taka jak ludzka, chwiejna) jest czymś pewnym. Jest jak skała, na której mogę się oprzeć z zaufaniem, że nie zadrży i nie rozpadnie się pod moimi stopami. Kiedy opieram się na Bogu, będę wydawać dobre owoce do końca moich dni, nawet w starości, bo to On daje rozkwit i siłę, aby głosić życiem i słowem Jego Chwałę.

Komentarz do drugiego czytania

Święty Paweł pisał, że bez zmartwychwstania Jezusa próżna jest nasza wiara (por. 1 Kor,15). Święty Piotr, głosząc Ewangelię, zaczynał od najważniejszej prawdy, że Chrystus zmartwychwstał.
Czy naprawdę, zabiegani w naszej codzienności, wierzymy w zmartwychwstanie? Jak „pachnie” dla nas wielkanocny poranek? Czy wierzymy, że i my zmartwychwstaniemy? Jakże odległa wydaje się ta perspektywa wobec przytłaczających kłopotów, których życie nam nie szczędzi. Trzeba codziennie zatrzymać się przy Panu, żeby mieć przed oczyma duszy prawdziwy cel naszego życia – Niebo, nasz dom na wieczność. Zmartwychwstając, nasze śmiertelne, słabe ciała „odzieją się w nieśmiertelność”, będą ciałami uduchowionymi i prawdziwymi. Nasz duch będzie w pełni nimi kierował. Będziemy wspaniale zintegrowani. Ciało będzie chciało tego samego, co duch. Będziemy umieli prawdziwie kochać. Żyjmy tą nadzieją już teraz! To doczesne życie to etap bardzo ważny, lecz cel jest poza nim. Śmierć, choć trudna dla każdego, okaże się bramą. Wiara w zmartwychwstanie daje nam siłę, by czynić dobro wbrew przeszkodom i złu, z którym niejednokrotnie musimy się zmierzyć.

Komentarz do Ewangelii

Tylko Jezus rozumie nas dogłębnie. Tylko On nas zbawia. Tylko On kocha nas tak prawdziwie, bezinteresownie, dlatego pomaga nam w tym, abyśmy mieli jasny umysł dostrzegający prawdę i fałsz, dobro i zło. Jezus pragnie, abyśmy byli autentyczni – tacy na zewnątrz jacy jesteśmy wewnątrz. Zachęca do nawracania się, do ciągłej przemiany, mówiąc, że ludzie chętniej posłuchają tego, który swoimi czynami pokaże, że jest zdolny zrobić to, czego naucza innych. Przecież żaden niewidomy nie może prowadzić drugiego niewidomego.
W porządku naturalnym uczeń może i nawet powinien przewyższać swego mistrza. W nadprzyrodzonej rzeczywistości uczeń Jezusa będzie mógł powiedzieć, że jest w pełni wykształcony, jeśli stanie się taki jak Jezus - Mistrz. Bóg Ojciec przeznaczył nas na to, abyśmy się stali na wzór Jego Syna (por. Rz 8,29). Jak to osiągnąć? Patrzmy uważnie, jak postępujemy wobec innych, szczególnie wobec tych, którzy bezpośrednio są nam dani. Popatrzmy zarazem na swoje wnętrze. Czy nie jest ono czasami jaskinią obłudy? Nie pomożemy nikomu, jeśli sami nie staniemy się „przejrzyści”. Jakość ucznia poznaje się po tym, co on czyni, co wychodzi z jego wnętrza. Obłuda ma swój bardzo słaby punkt: w końcu wyda się przez słowa i czyny. W naszym życiu nie chodzi o to, żebyśmy byli lepszymi ludźmi. Chodzi o to, byśmy byli coraz bardziej podobni do Mistrza, głęboko wewnętrznie przemieniający się.

Komentarze zostały przygotowane przez Elżbietę Marek

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego